W spotkaniu 13 kolejki rozgrywek ligowych Darpol Barzowice zremisował na boisku w Sianowie z drużyną Startu Iskra Mokre 2 : 2. Obie bramki dla gości zdobył Ireneusz Krajewski. Goście kończyli mecz bez etatowego bramkarza - Kołacza, który doznał urazu głowy i został odwieziony do szpitala.
Ostatnia kolejka rozgrywek ligowych w rundzie jesiennej dla zawodników Darpolu była okazją do zwiększenia swojej przewagi nad Startem – Iskrą Mokre, drużyną która znajduje się w strefie spadkowej. Szansa tym większa, że końcówka rundy w wykonaniu podopiecznych Artura Wierzbowskiego wyglądała już zdecydowanie lepiej i napawała optymizmem przed pierwszym gwizdkiem.
Od pierwszych minut gry, na ciężkim i grząskim boisku bocznym w Sianowie, nie brakowało zażartej walki o każdy centymetr boiska. Trudny do gry teren skutecznie uniemożliwiał zawiązywanie składnych akcji i spokojne rozgrywanie piłki. Z tego też powodu w pierwszym kwadransie żadna ze stron nie zdołała wypracować sobie okazji do zdobycia prowadzenia. Ten impas został przerwany przez zawodników Darpolu, którzy kilkakrotnie za sprawą uderzeń Krajewskiego i Szopińskiego zmusili bramkarza Startu do interwencji. Coraz bardziej aktywna gra zawodników z Barzowic w formacji ofensywnej przyniosła wymierne efekty po 30 minutach gry. Wszystko za sprawą Wojciecha Kasprzykowskiego, który uprzedził interweniującego obrońcę, dopadając jako pierwszy do bezpańskiej piłki, a spóźniony defensor, przy próbie powstrzymania zawodnika Darpolu, powalił go na murawę, za co arbiter bez wahania podyktował rzut karny. Jako pierwszy do piłki podszedł Artur Wierzbowski i pewnie umieścił piłkę w siatce, ale arbiter nakazał powtórzenie jedenastki, gdyż kontuzjowani zawodnicy, którym udzielono pomocy nie opuścili placu gry. Do drugiej próby podszedł Ireneusz Krajewski i także on pewnym i mocnym uderzeniem nie dał żadnych szans bramkarzowi. W końcowych minutach pierwszej części gry goście powinni podwyższyć prowadzenie, ponownie po uderzeniu Krajewskiego, który znalazł się sam przed bramkarzem po podaniu Kasprzykowskiego, ale tym razem nieczysto trafił w piłkę i jego uderzenie zatrzymał bramkarz. W ostatnich sekundach gry pierwszej połowy w polu karnym Darpolu doszło do zderzenia Głuszka z Kołaczem, po którym bramkarz Darpolu, z rozciętą skórą w okolicy ucha musiał opuścić plac gry, co diametralnie zmieniło oblicze spotkania. W miejsce Kołacza, na boisku pojawił się Kasiński, a między słupkami Szopiński, co spowodowało roszady w ustawieniu przyjezdnych.
Druga część spotkania miała zdecydowanie inne oblicze. Goście, którzy w pierwszej części gry nie pozwolili rywalowi na chociażby jeden celny strzał na bramkę Kołacza, teraz nie potrafili uporządkować swojej gry, przez długi czas grając bardzo chaotycznie i niedokładanie. Przez kilkanaście minut nie miało to przełożenia na wynik, ale zawodnicy Startu coraz częściej przedostawali się w pole karne Darpolu. Efektem takiej gry bramka zdobyta przez Jarkiewicza uderzeniem zza pola karnego, po którym piłka odbita jeszcze od jednego z zawodników, znalazła drogę do siatki obok interweniującego Szopińskiego. Zdobyta bramka wyraźnie uskrzydliła gospodarzy i to właśnie oni w kolejnych minutach częściej przedostawali się pod bramkę rywala. Ponownie na efekty nie trzeba było długo czekać. Długie zagranie w kierunku napastnika Startu, oraz błąd Głuszka przy próbie interwencji sprawił, że Świąder znalazł się sam na sam z bramkarzem i pewnie umieścił piłkę w siatce tuż przy słupku. Stracona druga bramka tym razem obudziła przyjezdnych, którzy przez kilkanaście minut nie potrafili znaleźć pomysłu na własne akcje. Dopiero jednobramkowa strata zmieniła ten stan i w kolejnych minutach akcje Darpolu ponownie zaczęły się zazębiać. Swoje okazje do wyrównania mieli Krajewski oraz Tepurski, który popisał się ładnym uderzeniem, ale znakomitą interwencją popisał się bramkarz parując piłkę na rzut rożny. W międzyczasie zawodnicy z Mokrego odgryzali się rywalowi próbując kontrować rywala. Jedna z takich akcji powinna przynieść im podwyższenie prowadzenia, po tym jak Świąder ponownie znalazł się sam przed bramkarzem, ale tym razem nie zdołał go pokonać, trafiając w nogi Szopińskiego. Niewykorzystana sytuacja zemściła się w ekspresowym tempie. Szybkie przeniesienie ciężaru gry na połowę gospodarzy, a następnie podanie Kasprzykowskiego do Krajewskiego, sprawiło, że napastnik Darpolu, na raty, zdołał pokonać bramkarza drużyny przeciwnej. Po zdobyciu bramki wyrównującej gościom pozostało jeszcze 10 minut na rozstrzygnięcie meczu na swoją korzyść i powinni tego dokonać w ostatnich minutach gry, po tym jak sam przed bramkarzem znalazł się Tomasz Kasiński, ale będąc w doskonałej sytuacji z bliska przeniósł piłkę ponad poprzeczką. Była to ostatnia dogodna okazja w tym meczu co oznaczało podział punktów.
Przystępując do meczu z „czerwoną latarnią” rozgrywek ligowych zawodnicy Darpolu interesował tylko komplet punktów. Niestety boiskowe wydarzenia, oraz kontuzja Kołacza sprawiła, że wszystko odmieniło się diametralnie w drugiej części gry i zdobyty punkt, także okazał się powodem do zadowolenia. Tym samym podopieczni Artura Wierzbowskiego zakończyli rundę jesienną w średnich nastrojach, ale spokojnie można je jeszcze poprawić za tydzień, kiedy to awansem zostanie rozegrana pierwsza kolejka rundy wiosennej, a rywalem Barzowiczan będzie Graf Bukówko.